Reportaż multimedialny
Spotkanie z Danielem Szymańskim,
plastykiem teatralnym i twórcą masek
Oblicza twarzy
Projekt powstał dzięki uprzejmości
Śląskiego Teatru Lalki i Aktora Ateneum

Aldona Różanek
 

Czym tak naprawdę
jest ludzka twarz?

Poza umiejętnością tworzenia scenografii i rekwizytów, Pan Daniel posiada jeszcze jedną niezwykłą zdolność.

Wykonując maski portretowe, będące rzeczywistym odlewem ludzkiego oblicza, potrafi w sposób symboliczny zatrzymać czas.

Twarz w nierozerwalny sposób wiąże się z czymś jeszcze. Chodzi oczywiście o teatr, z historią sięgającą korzeniami antyku. To wtedy właśnie nieodłącznym atrybutem aktora stała się maska. Mariaż maski z twarzą – negatywu
z pozytywem – przetrwał po dziś dzień, przechodząc
po drodze liczne rewolucje. Artystą, który poświęcił swoje życie na eksplorowanie tego związku, jest Daniel Szymański – plastyk, twórca masek, kierownik pracowni teatralnych.

Najdoskonalszą maską jest twarz, bo zupełnie naturalnie skrywa prawdziwe oblicze człowieka.

Symbol – maska, którą przywdziewamy, odbicie setek tysięcy lat ewolucji
i byt kulturowy, nieodłącznie związany z wieloma obszarami naszego życia. Mówi się, że twarz jest płótnem dla naszych emocji. W istocie, trudne jest życie tych, którzy nie potrafią odczytać jej grymasów.  

Twarz ma różne oblicza. Nie bez powodu stała się obiektem fascynacji nie tylko rzeźbiarzy czy aktorów, ale i poetów, fotografów, malarzy, muzyków, filozofów,
a wraz z rozwojem cywilizacji – także psychiatrów i chirurgów plastycznych.
Czy jesteśmy w stanie poznać prawdziwe oblicze ludzkiej twarzy?
Na to pytanie nie ma odpowiedzi.

Czy to wyłącznie byt fizyczny, osłona chroniąca delikatne organy wewnątrz czaszki? A może to coś więcej?

Artysta przy pracy

Przez kilka dni mieliśmy okazję towarzyszyć artyście przy pracy i poznać ją od kulis.

Poniżej prezentujemy reportaż, który powstał dzięki uprzejmości Pana Daniela
oraz Teatru Ateneum. Zapraszamy do oglądania.
Kolekcja masek w pracowni Daniela Szymańskiego. W środku maska portretowa Wojciecha Malajkata.
Nasza twarz jest jedyna. Jest sceną dla osoby obserwującej ją z zewnątrz. Po naszej mimice możemy dowiedzieć się w jakim nastroju
jest dany człowiek. To mnie zainteresowało
w ludzkiej twarzy.

do tematu ludzkiego oblicza. Fascynacja, lata nauki, doświadczeń i licznych eksperymentów, otworzyły mu drogę do współpracy przy pierwszym w Polsce przeszczepie twarzy.

Z czasem w kraju zyskał renomę specjalisty, słynącego
z wykonywanych przez siebie masek portretowych.
Dziś w pracowni Pana Daniela stoją podobizny nie tylko jego najbliższych, ale także wybitnych postaci z kręgu kultury – takich jak Wojciech Malajkat.

Ponad 30 lat zawodowej pracy w teatrze - to staż, jakim legitymuje się Daniel Szymański. Wszechstronny artysta ma na swoim koncie nie tylko realizacje ściśle związane
ze sceną. Obok nich są także witraże, które doceniono
po drugiej stronie globu – na wyspie Sachalin;
lalki Andy'ego Warhola do filmu biograficznego
o amerykańskiej ikonie pop-artu, a także współpraca
z licznymi muzeami i placówkami oświatowymi. 

W trakcie swojej działalności artystycznej na przestrzeni lat Szymański nieustannie jednak wracał

Jakie są kulisy życia i twórczości Daniela Szymańskiego? Gdzie leżą początki fascynacji człowieka, który poświęcił ludzkiemu obliczu ponad 30 lat pracy artystycznej?
W rozmowie z mistrzem udajemy się w podróż po czasie i emocjach. 

Zbigniew Herbert, Barbarzyńca W Ogrodzie
 

– opowiada Szymański.
 

Maska, oprócz kostiumu, wpisała się
do kanonu jako jeden z trwałych elementów teatru.
Dzięki temu jest obecna w teatrze aż do dzisiaj.

Najstarsze zachowane do dzisiaj artefakty, znajdujące się w muzeach w Paryżu
i w Jerozolimie, są datowane na 9 tysięcy lat. – opowiada Szymański. 

 Wraz z rozwojem kultury maski zaczęły nabierać nowych znaczeń. W teatrze i sztuce doby antyku stały się narzędziem umożliwiającym aktorowi ukrycie własnej tożsamości i wcielenie się w dowolną postać sceniczną. Wizerunki na wazach antycznych dowodzą, że maska funkcjonowała w obszarze teatru już w VI w. p.n.e., będąc przedmiotem nierozerwalnie związanym z zasadą decorum. Poszczególnym gatunkom scenicznym przypisane były konkretne emocje i zachowania, dlatego też maski używane przez aktorów występujących w komedii wyrażały zupełnie inny zestaw ekspresji twarzy, niż te wykorzystywane w tragediach. Maska stawała się nieodłącznym atrybutem także w przypadku ról kobiecych, w które wcielać się mogli wyłącznie mężczyźni. 

 

Widzimy zatem bardzo wyraźnie, że na początku maska kojarzyła się raczej z naturą, niźli z kulturą. Stopniowo jej obecność coraz mocniej wiązała się z funkcjami rytualnymi podczas obrzędów i ceremonii plemiennych. Szamani, kapłani i wojownicy używali masek, by wcielić się w rolę duchów, bogów, czy bohaterów, a także by ukryć swoją słabość przed obcymi siłami. Maska obrzędowa stawała się poniekąd mostem łączącym świat widzialny z niewidzialnym, wskazując jednocześnie,
że granica między tymi sferami jest ruchoma. Co ciekawe, jak podkreśla Pan Daniel, maska obrzędowa występowała równocześnie na całym świecie.

wstydził się swojej twarzy, widomego znaku różnicy. Przywdziewał chętnie maskę, i to maskę zwierzęcą – jakby chcąc przebłagać za zdradę. Jeśli chciał wyglądać pięknie i potężnie
– przebierał się, przemieniał w zwierzę.
Wracał do początku, zanurzał się z lubością
w ciepłym łonie natury.

Okazuje się, że rodowód maski sięga czasów paleolitu. Maska stanowiła nieodłączny element ludzkiej egzystencji, symbolizujący złożoność i tajemniczość naszej natury. Pierwsze ślady masek odnajdujemy w malowidłach naskalnych sprzed 27 tysięcy lat. Widać na nich wizerunki ludzi z głowami zwierząt. W tym wydaniu maska pełniła
nie tylko funkcję rytualną, ale i stawała się łącznikiem między tym, co ludzkie,
a tym, co zwierzęce. Zdaniem Zbigniewa Herberta człowiek paleolitu...

Życie to teatr? Od rzemieślnika
do kierownika pracowni artystycznych.

Fascynacja

Daniel Szymański ukończył Zespół Szkół Ceramicznych im. Marii Skłodowskiej-Curie
w Szczawnie-Zdroju. O pracy w teatrze często słyszał od swojego brata, wykonującego zawód aktora. Zanim jednak trafił do pracowni plastycznej pracował w Zakładzie Płytek i Wyrobów Sanitarnych Józefów w Czeladzi m.in. jako mistrz w dziale zdobniczym, by ostatecznie – w 1993 roku – trafić do Teatru Dzieci Zagłębia w Będzinie. To tam Pan Daniel przepracował 22 lata. Najpierw jako plastyk-konstruktor, później zastępca kierownika pracowni teatralnej. W 2015 Szymański przeszedł do Teatru Lalki i Aktora Ateneum w Katowicach, gdzie został kierownikiem wszystkich pracowni teatralnych. 

W 1994 roku stawiający swoje pierwsze kroki
w świecie teatru Szymański wziął udział w technicznych warsztatach teatralnych organizowanych przez Teatr Arlekin w Łodzi. Szkolenie przeznaczone dla plastyków
z różnych placówek z całego kraju prowadzili dwaj wybitni specjaliści w zakresie scenografii teatralnej
i filmowej – Malcolm Knight i Grant Mason.

Wykonana przez Daniela Szymańskiego maska Marcela Marceau, francuskiego aktora i mima, nazywanego poetą gestu. Maska, wraz
z całą figurą, potrzebna była do eksponowania oryginalnego stroju artysty. Podczas pracy Pan Daniel bazował na odlewach ludzkich, natomiast cechy charakterystyczne uchwycił dzięki zdjęciom Marceau. Figura przez jakiś czas była częścią ekspozycji stałej
w Teatrze Dzieci Zagłębia w Będzinie.
Dotknęliśmy tam nie tylko techniki,
ale i historii związanej z pojawieniem się maski zarówno w teatrze, jak i w życiu ludzkim.

Tematem zajęć było wykonanie dwóch pochodzących z zupełnie różnych okresów historycznych masek. W pierwszej części warsztatów uczestnicy mieli za zadanie wykonanie maski antycznej, bazującej na skórzanej masce rzymskiej. Drugim wyzwaniem, z którym musieli zmierzyć się plastycy, była maska lateksowa, używana przede wszystkim do efektów specjalnych w produkcjach filmowych – nie tylko
z gatunku science-fiction, ale także tych historycznych.

Rok 1994 okazał się przełomowy dla dalszej kariery Pana Daniela. Jak przyznaje
– to wówczas złapał bakcyla i zainteresował się tematem. Ogromna porcja wiedzy
na temat technik, historii maski i jej kulturowego znaczenia, zaprezentowana młodym plastykom podczas warsztatów, stała się początkiem fascynacji, nadając kierunek życiu i pracy młodego twórcy. Wychodząc od maski historycznej i maski lateksowej,
z czasem Pan Daniel zaczął eksplorować zupełnie nowe techniki, które przekierowały jego działalność na niespodziewane tory.  

 

Od zarania dziejów maska stanowiła nieodłączny element ludzkiej egzystencji, symbolizujący złożoność i tajemniczość ludzkiej natury.

Uważność

Warto jednak podkreślić, że maska zdjęta pośmiertnie nigdy nie będzie w stanie odzwierciedlić wizerunku tak doskonale, jak ta wykonana jeszcze za życia postaci. Dzieje się tak głównie przez wzgląd na zmiany zachodzące na twarzy zmarłego,
a także pozycję ciała. Zwykle maski pośmiertne wykonywane były w pozycji leżącej, zmieniającej nasz wizerunek względem tego, jak postrzegamy siebie na co dzień.
Na tym tle szczególnym wydaje się inny typ maski, choć oparty na tej samej technice. Mowa o masce zdejmowanej z osoby żywej w pozycji wertykalnej, którą Pan Daniel nazywa maską portretową. Ma ona w sobie pierwiastek życia, zachowując to,
jak wygląda dana osoba w danym momencie, tu i teraz. 

Maska, podobnie jak fotografia, utrwala wizerunek człowieka. Za pomocą maski można jednak zachować pamięć o osobie w sposób szczególny – trójwymiarowy, najbardziej podobny do rzeczywistego. Maski pośmiertne były zdejmowane z twarzy zmarłych już od starożytności, w celu zachowania po nich pamięci i uchronienia wyglądu od zapomnienia – co dokumentuje złota maska Tutanchamona czy grecka maska Agamemnona. Związane to było oczywiście z czcią danej osoby – jak zauważa Pan Daniel, prawdopodobnie każda znamienita postać historyczna posiada swój pośmiertny wizerunek. Tyczyć ma się to zarówno papieży, jak i monarchów.
Za bardziej współczesne, rodzime przykłady maski pośmiertnej może posłużyć wizerunek Fryderyka Chopina czy Józefa Piłsudskiego.
 

Maska stała się doskonałym nośnikiem pamięci
utrwalającym wizerunek człowieka
i zachowującym go przed rozpadem.

Początkowo takie maski były wykonywane na bazie lateksu – z czasem wypartego przez silikon. Pozwoliło to na jeszcze dokładniejsze odzwierciedlenie rysów twarzy zachowując jej każdy, nawet najdrobniejszy detal. Technika wykonywania odlewów ludzkiego ciała jest jedną z podstawowych kompetencji plastyka teatralnego, zajmującego się kostiumami i charakteryzacją. Bez niej nie byłoby możliwe wykonanie masek i rekwizytów ściśle powiązanych z fizjonomią aktora. 

 Autorskie spojrzenie na temat pozwoliło Panu Danielowi wyjść poza schemat tworzenia rekwizytów teatralnych. Maska portretowa w rękach artysty stała
się nośnikiem pamięci, początkowo służącym do zachowania wizerunku najbliższych. Wykonując odlewy na przestrzeni lat Szymański mógł nie tylko dokumentować upływający czas, ale także, w sposób symboliczny, zapisywać wybrane momenty.
Jego maski stały się odrębnymi bytami, co uczyniło go renomowanym specjalistą
od werystycznych portretów stworzonych na bazie odlewów twarzy. Do artysty zaczęli zgłaszać się klienci zainteresowani pozyskaniem pamiątkowego wizerunku.
Jedna z jego prac – poliuretanowa maska będąca odlewem twarzy jego córki
– posłużyła do nawiązania niespodziewanej współpracy.  

To niestandardowe przeżycie zmieniło mój sposób postrzegania maski. Sam się zastanawiałem,
jak będzie to wyglądało. Nie wiedziałem,
czy jestem w stanie podołać temu zadaniu.

Szymański dodaje, że jego rola była, w porównaniu z całym przeszczepem, nieduża. Odnosiła się głównie do części estetycznej. Ale to ona przekonała matkę dawcy
do tego, by zgodziła się na przeszczep. Z tego, co wiem, rodzina była zadowolona
z faktu, że dawca mógł być pochowany z twarzą.

Mimo sukcesu całego przedsięwzięcia Pan Daniel pozostał wierny teatrowi.
Udział w przeszczepie, choć był bezcennym przeżyciem, nie wpłynął na jego
dalszą ścieżkę zawodową.

Pan Daniel do nowego wyzwania podszedł z pełnym profesjonalizmem. Zdecydował się na kurs tanatokosmetyki i rekonstrukcji, który odbył u pierwszego w Polsce balsamisty – Ireneusza Migdała. W czasie jego trwania mógł zobaczyć od strony praktycznej jak wygląda przygotowanie ludzkiego ciała do pochówku.
Podczas warsztatów uczestnicy pracowali między innymi nad makijażem pośmiertnym. Tak bliski kontakt ze śmiercią dla wielu okazać się może traumatycznym przeżyciem, jednak – jak wspomina Pan Daniel – odnalezienie się w nowej sytuacji
nie pozostawiło traumy w jego psychice.

Sytuacja niespodziewanie nabrała dynamicznego tempa. Przeszczep okazał się
być nagłym wypadkiem ratującym życie biorcy. Pan Daniel w Instytucie Onkologii
w Gliwicach przygotował metodą silikonową odlew twarzy jeszcze w chwili,
gdy dawca był podpięty do aparatury medycznej. Następnie, na jego bazie, wykonał maskę z tworzywa poliuretanowego. Maska odwzorowywała twarz mężczyzny,
a dopełnieniem było wykonanie charakteryzacji i wykorzystanie praktycznych doświadczeń z warsztatów tanatokosmetologii. Ostatnim etapem było przyszycie przez chirurgów wykonanej przez Pana Daniel maski dawcy do jego ciała.
Wszystko to, jak wspomina Szymański, odbywało się pod niesamowitą presją czasu. 

Daniel Szymański podczas przygotowań do pracy na sali operacyjnej

Maska pośmiertna, czyli symboliczna rola Daniela Szymańskiego w pierwszym w Polsce przeszczepie twarzy.

Zaufanie

Powodem, dla którego zgłoszono się do Daniela Szymańskiego był jego dotychczasowy dorobek artystyczny obejmujący niespotykane w skali kraju doświadczenie w zakresie wykonywania masek portretowych. W grę wchodził przede wszystkim materiał, z którym pracował wcześniej artysta. Poliuretan wykorzystywany przez Pana Daniela w poprzednich realizacjach był tym, co gwarantowało uzyskanie maski najbardziej zbliżonej swoimi właściwościami do wymogów stawianych przez zespół chirurgów. Maska, która miała zostać przyszyta w miejscu twarzy dawcy,
nie mogła być zbyt sztywna, ale równocześnie powinna była wykazywać pewną plastyczność. Co ważne – jej obrzeża nie mogły być zbyt grube, aby jak najdokładniej zamaskować miejsce łączenia. Liczyła się także precyzja wykonania, a także czas,
w którym Szymański był w stanie zrealizować zlecenie.

Pracą, która przekonała nie tylko chirurgów, ale przede wszystkim matkę dawcy
do powierzenia newralgicznego zadania Szymańskiemu, był wspominany wcześniej poliuretanowy portret jego córki. Dzięki wykorzystaniu silikonu do ciała przy zdejmowaniu formy maska stanowiła idealne odwzorowanie żywej osoby.

Wyzwanie postawione przed Szymańskim okazało się nad wyraz trudne. Wiązało się ono ze spełnieniem określonych wymogów technicznych, pracą pod presją czasu,
a także z nieznanym dotychczas artyście środowiskiem, jakim jest sala operacyjna.

Wraz z końcem 2012 roku do Daniela Szymańskiego zgłasza się patomorfolog, kierownik Zakładu Patomorfologii i Diagnostyki Molekularnej w Katowicach.
Sprawa, z którą przychodzi, okazuje się niecodzienna – szczególnie
dla plastyka teatralnego, niemającego wcześniej z branżą medyczną nic wspólnego.
Patomorfolog przedstawia projekt pierwszego w Polsce przeszczepu twarzy.
Termin jego wykonania nie jest jednak określony, gdyż uzależniony jest od pojawienia się dawcy.
Spotkałem się z pewnym patomorfologiem szpitala na Ligocie, i to właśnie on wyjaśnił mi, jaki mają projekt. Był on jednym z członków zespołu przygotowującego pierwszy przeszczep twarzy w Polsce. To on nakreślił mi,
na czym mniej więcej polegałaby moja rola, czyli wykonanie maski dla dawcy.
– opowiada Szymański
w wywiadzie z Katarzyną Kapustą na łamach
Dziennika Zachodniego

To była ta maska, którą zaprezentowano matce dawcy i ta maska przekonała ją do udzielenia zgody na przeszczep twarzy.
Twarz i dłonie – to jedyne elementy naszego ciała przypisane tylko nam. Jest to nasz mikrokosmos
– coś, co sprawia, że pośród miliardów ludzi jesteśmy indywidualni oraz jedyni w swoim rodzaju.

– Daniel Szymański

 

„Twarz i dłonie - to jedyne elementy naszego ciała przypisane tylko nam. Jest to nasz mikrokosmos - coś, co sprawia, że pośród miliardów ludzi jesteśmy indywidualni oraz jedyni w swoim rodzaju.

Wszystko ma swój czas. Ponad 30 lat doświadczeń zapisanych na twarzy Pana Daniela.

Akceptacja

Obecnie pracownia pod batutą Pana Daniela działa jak w zegarku. Każdy dzień pracy rozpoczyna się od wspólnej kawy czy herbaty i omówienia planu dnia.
W pracowni powstają piękne maski, lalki, scenografie, które cieszą i rozbudzają wyobraźnię nie tylko dzieci podczas spektakli. 

Przychodzi jednak czas, gdy kolejna osoba musi przejąć pałeczkę od mistrza
– Pan Daniel pełen refleksji zmierza na zasłużoną emeryturę. 

Katarzyna Żagiell-Kubik trzyma odlew swojej twarzy, wykonany przez Daniela Szymańskiego

Każdy z nas ma jakieś wyobrażenie siebie, jako postaci, osoby. Mimo spoglądania w lustro – nie do końca ten obraz odpowiada rzeczywistości, ponieważ widzimy
się inaczej, niż widzą nas inni.
– mówi Pan Daniel.

A jak na tym etapie widzi samego siebie mistrz ludzkich twarzy? W małym warsztacie, w którym wspólnie z żoną lub w pojedynkę, przygotowuje przyszłe projekty.

Pan Daniel znakomitą część swojego zawodowego życia spędził pracując w teatrze. Jednak nie tylko tam był wierny swojej fascynacji związanej z obserwacją ludzkich oblicz. Częścią jego codzienności jest przemierzanie drogi do pracy, która wiedzie przez centrum Katowic. Jest to świetna okazja do obserwacji otoczenia i ludzi.
Przede wszystkim ludzkich twarzy, bo jak zauważa Pan Daniel – ludzie czasami odsłaniają swoje prawdziwe oblicze, szczególnie w momentach, kiedy nie rozmawiają i nie muszą odgrywać żadnych ról społecznych. Wówczas prawdziwe, nieskrywane emocje stają przed nami otworem. 

Daniel Szymański zostawia swoje miejsce pracy w rękach następczyni, Katarzyny Żagiell-Kubik

Zwieńczeniem naszego spotkania jest symboliczna zamiana ról, podczas której
to Daniel Szymański zasiada w miejscu osoby portretowanej. Odlew jego twarzy wykonuje Pani Katarzyna Żagiell-Kubik. Już niebawem to ona przejmie stery
z rąk mistrza.

W masce portretowej, która powstaje na naszych oczach, zapisane jest ponad 30 lat doświadczeń, ciężkiej pracy, wzlotów i upadków, wzruszeń oraz radości.
To świadectwo obecności mistrza w pracowni. Przez cały ten czas przyświecała
mu myśl, której pozostał wierny. 

Karol Gruszka – koncepcja, zdjęcia
Anna Haczek-Tenizbajew – koncepcja, grafika, skład, korekta
Julia Karasiewicz – koncepcja, zdjęcia, montaż, tekst, korekta
Tomasz Kazanecki – koncepcja, koordynacja, tekst

Dziękujemy za współpracę
Śląskiemu Teatrowi Lalki i Aktora Ateneum w Katowicach
oraz wszystkim obecnym w pracowni. 

Dziękujemy Katarzynie Żagiell-Kubik za pomoc w realizacji nagrań i za udział w procesie tworzenia gipsowych odlewów. 

Dziękujemy Danielowi Szymańskiemu
za poświęcony czas, cierpliwość, zaangażowanie
i odkrycie przed nami tajemnic pracowni.

Realizacja
Podziękowania
Oblicza twarzy
Spotkanie z Danielem Szymańskim,
plastykiem teatralnym i twórcą masek
Reportaż multimedialny
Projekt powstał dzięki uprzejmości
Śląskiego Teatru Lalki i Aktora Ateneum

Poza umiejętnością tworzenia scenografii 
i rekwizytów, Pan Daniel posiada jeszcze jedną niezwykłą zdolność.

Wykonując maski portretowe, będące rzeczywistym odlewem ludzkiego oblicza, potrafi w sposób symboliczny zatrzymać czas.

Aldona Różanek
 

Czym tak naprawdę
jest ludzka twarz?

Twarz w nierozerwalny sposób wiąże się z czymś jeszcze. Chodzi oczywiście o teatr, z historią sięgającą korzeniami antyku. To wtedy właśnie nieodłącznym atrybutem aktora stała się maska. Mariaż maski z twarzą – negatywu z pozytywem – przetrwał po dziś dzień, przechodząc po drodze liczne rewolucje. Artystą, który poświęcił swoje życie na eksplorowanie tego związku, jest Daniel Szymański – plastyk, twórca masek, kierownik pracowni teatralnych.

Najdoskonalszą maską jest twarz, bo zupełnie naturalnie skrywa prawdziwe oblicze człowieka.

Symbol – maska, którą przywdziewamy, odbicie setek tysięcy lat ewolucji i byt kulturowy, nieodłącznie związany z wieloma obszarami naszego życia. Mówi się, że twarz jest płótnem dla naszych emocji. W istocie, trudne jest życie tych, którzy nie potrafią odczytać jej grymasów.  

Twarz ma różne oblicza. Nie bez powodu
stała się obiektem fascynacji nie tylko rzeźbiarzy czy aktorów, ale i poetów, fotografów, malarzy, muzyków, filozofów, a wraz z rozwojem cywilizacji – także psychiatrów i chirurgów plastycznych.
Czy jesteśmy w stanie poznać prawdziwe oblicze ludzkiej twarzy? Na to pytanie nie ma odpowiedzi...

Czy to wyłącznie byt fizyczny, osłona chroniąca delikatne organy wewnątrz czaszki? A może to coś więcej?

Artysta przy pracy

Przez kilka dni mieliśmy okazję towarzyszyć artyście przy pracy i poznać ją od kulis.

Poniżej prezentujemy reportaż, który powstał dzięki uprzejmości Pana Daniela oraz Teatru Ateneum. Zapraszamy do oglądania.
Kolekcja masek w pracowni Daniela Szymańskiego. W środku maska portretowa Wojciecha Malajkata.
Nasza twarz jest jedyna.
Jest sceną dla osoby obserwującej
ją z zewnątrz. Po naszej mimice możemy dowiedzieć się w jakim nastroju jest dany człowiek. To mnie zainteresowało w ludzkiej twarzy.

Ponad 30 lat zawodowej pracy w teatrze -
to staż, jakim legitymuje się Daniel Szymański. Wszechstronny artysta ma na swoim koncie nie tylko realizacje ściśle związane ze sceną. Obok nich są także witraże, które doceniono po drugiej stronie globu – na wyspie Sachalin; lalki Andy'ego Warhola do filmu biograficznego o amerykańskiej ikonie pop-artu, a także współpraca z licznymi muzeami i placówkami oświatowymi. 

W trakcie swojej działalności artystycznej na przestrzeni lat Szymański nieustannie jednak wracał do tematu ludzkiego oblicza. Fascynacja, lata nauki, doświadczeń i licznych eksperymentów, otworzyły mu drogę do współpracy przy pierwszym w Polsce przeszczepie twarzy.

Z czasem w kraju zyskał renomę specjalisty, słynącego z wykonywanych przez siebie masek portretowych. Dziś w pracowni Pana Daniela stoją podobizny nie tylko jego najbliższych, ale także wybitnych postaci z kręgu kultury – takich jak Wojciech Malajkat.

Jakie są kulisy życia i twórczości Daniela Szymańskiego? Gdzie leżą początki fascynacji człowieka, który poświęcił ludzkiemu obliczu ponad 30 lat pracy artystycznej?
W rozmowie z mistrzem udajemy się w podróż po czasie i emocjach. 

Zbigniew Herbert, Barbarzyńca W Ogrodzie
 

– opowiada Szymański.
 

Maska, oprócz kostiumu, wpisała się do kanonu jako jeden z trwałych elementów teatru. Dzięki temu jest obecna w teatrze aż do dzisiaj.

Najstarsze zachowane do dzisiaj artefakty, znajdujące się w muzeach w Paryżu
i w Jerozolimie, są datowane na 9 tysięcy lat.
– opowiada Szymański. 

Wraz z rozwojem kultury maski zaczęły nabierać nowych znaczeń. W teatrze i sztuce doby antyku stały się narzędziem umożliwiającym aktorowi ukrycie własnej tożsamości i wcielenie się
w dowolną postać sceniczną. Wizerunki
na wazach antycznych dowodzą, że maska funkcjonowała w obszarze teatru już w VI w. p.n.e., będąc przedmiotem nierozerwalnie związanym z zasadą decorum. Poszczególnym gatunkom scenicznym przypisane były konkretne emocje i zachowania, dlatego też maski używane przez aktorów występujących w komedii wyrażały zupełnie inny zestaw ekspresji twarzy, niż
te wykorzystywane w tragediach. Maska stawała się nieodłącznym atrybutem także w przypadku ról kobiecych, w które wcielać się mogli wyłącznie mężczyźni. 

 

Widzimy zatem bardzo wyraźnie, że na początku maska kojarzyła się raczej z naturą, niźli z kulturą. Stopniowo jej obecność coraz mocniej wiązała się z funkcjami rytualnymi podczas obrzędów
i ceremonii plemiennych. Szamani, kapłani
i wojownicy używali masek, by wcielić się w rolę duchów, bogów, czy bohaterów, a także by ukryć swoją słabość przed obcymi siłami. Maska obrzędowa stawała się poniekąd mostem łączącym świat widzialny z niewidzialnym, wskazując jednocześnie, że granica między tymi sferami jest ruchoma. Co ciekawe, jak podkreśla Pan Daniel, maska obrzędowa występowała równocześnie na całym świecie.

wstydził się swojej twarzy, widomego znaku różnicy. Przywdziewał chętnie maskę,
i to maskę zwierzęcą – jakby chcąc przebłagać za zdradę. Jeśli chciał wyglądać pięknie i potężnie
– przebierał się, przemieniał
w zwierzę. Wracał do początku, zanurzał się z lubością w ciepłym łonie natury

Okazuje się, że rodowód maski sięga czasów paleolitu. Maska stanowiła nieodłączny element ludzkiej egzystencji, symbolizujący złożoność
i tajemniczość naszej natury. Pierwsze ślady masek odnajdujemy w malowidłach naskalnych sprzed 27 tysięcy lat. Widać na nich wizerunki ludzi z głowami zwierząt. W tym wydaniu maska pełniła nie tylko funkcję rytualną, ale i stawała się łącznikiem między tym, co ludzkie, a tym,
co zwierzęce. Zdaniem Zbigniewa Herberta człowiek paleolitu...

Życie to teatr? Od rzemieślnika
do kierownika pracowni artystycznych.

Fascynacja

Daniel Szymański ukończył Zespół Szkół Ceramicznych im. Marii Skłodowskiej-Curie
w Szczawnie-Zdroju. O pracy w teatrze często słyszał od swojego brata – wykonującego zawód aktora. Zanim jednak trafił do pracowni plastycznej pracował w Zakładzie Płytek
i Wyrobów Sanitarnych Józefów w Czeladzi m.in. jako mistrz w dziale zdobniczym, by ostatecznie – w 1993 roku – trafić do Teatru Dzieci Zagłębia
w Będzinie. To tam Pan Daniel przepracował 22 lata. Najpierw jako plastyk-konstruktor, później zastępca kierownika pracowni teatralnej. W 2015 Szymański przeszedł do Teatru Lalki i Aktora Ateneum w Katowicach, gdzie został kierownikiem wszystkich pracowni teatralnych. 

W 1994 roku stawiający swoje pierwsze
kroki w świecie teatru Szymański wziął udział w technicznych warsztatach teatralnych
organizowanych przez Teatr Arlekin w Łodzi. Szkolenie przeznaczone dla plastyków z różnych placówek z całego kraju prowadzili dwaj wybitni specjaliści w zakresie scenografii teatralnej
i filmowej – Malcolm Knight i Grant Mason.

Wykonana przez Daniela Szymańskiego maska Marcela Marceau, francuskiego aktora i mima, nazywanego poetą gestu. Maska, wraz z całą figurą, potrzebna była do eksponowania oryginalnego stroju artysty. Podczas pracy Pan Daniel bazował na odlewach ludzkich, natomiast cechy charakterystyczne uchwycił dzięki zdjęciom Marceau. Figura przez jakiś czas była częścią ekspozycji stałej w Teatrze Dzieci Zagłębia w Będzinie.
Dotknęliśmy tam nie tylko techniki,
ale i historii związanej z pojawieniem się maski zarówno w teatrze, jak i w życiu ludzkim.

Tematem zajęć było wykonanie dwóch pochodzących z zupełnie różnych okresów historycznych masek. W pierwszej części warsztatów uczestnicy mieli za zadanie wykonanie maski antycznej, bazującej na skórzanej masce rzymskiej. Drugim wyzwaniem,
z którym musieli zmierzyć się plastycy, była maska lateksowa, używana przede wszystkim
do efektów specjalnych w produkcjach filmowych – nie tylko z gatunku science-fiction, ale także tych historycznych.

Rok 1994 okazał się przełomowy dla dalszej kariery Pana Daniela. Jak przyznaje – to wówczas złapał bakcyla i zainteresował się tematem. Ogromna porcja wiedzy na temat technik, historii maski
i jej kulturowego znaczenia, zaprezentowana młodym plastykom podczas warsztatów, stała się początkiem fascynacji, nadając kierunek życiu
i pracy młodego twórcy. Wychodząc od maski historycznej i maski lateksowej, z czasem Pan
Daniel zaczął eksplorować zupełnie nowe techniki,
które przekierowały jego działalność
na niespodziewane tory.  

 

Od zarania dziejów maska stanowiła nieodłączny element ludzkiej egzystencji, symbolizujący złożoność i tajemniczość ludzkiej natury.

Uważność

Warto jednak podkreślić, że maska zdjęta pośmiertnie nigdy nie będzie w stanie odzwierciedlić wizerunku tak doskonale, jak
ta wykonana jeszcze za życia postaci. Dzieje się tak głównie przez wzgląd na zmiany zachodzące
na twarzy zmarłego, a także pozycję ciała. Zwykle maski pośmiertne wykonywane były w pozycji leżącej, zmieniającej nasz wizerunek względem tego, jak postrzegamy siebie na co dzień.
Na tym tle szczególnym wydaje się inny typ maski, choć oparty na tej samej technice. Mowa o masce zdejmowanej z osoby żywej w pozycji wertykalnej, którą Pan Daniel nazywa maską portretową. Ma ona w sobie pierwiastek życia, zachowując to, jak wygląda dana osoba w danym momencie, tu i teraz. 

Maska, podobnie jak fotografia, utrwala wizerunek człowieka. Za pomocą maski można jednak zachować pamięć o osobie w sposób szczególny – trójwymiarowy, najbardziej podobny do rzeczywistego. Maski pośmiertne były zdejmowane z twarzy zmarłych już
od starożytności, w celu zachowania po nich pamięci i uchronienia wyglądu od zapomnienia
– co dokumentuje złota maska Tutanchamona
czy grecka maska Agamemnona. Związane
to było oczywiście z czcią danej osoby – jak zauważa Pan Daniel, prawdopodobnie każda znamienita postać historyczna posiada swój pośmiertny wizerunek. Tyczyć ma się to zarówno papieży, jak i monarchów. Za bardziej współczesne, rodzime przykłady maski pośmiertnej może posłużyć wizerunek Fryderyka Chopina czy Józefa Piłsudskiego. 

Maska stała się doskonałym nośnikiem pamięci –utrwalającym wizerunek człowieka
i zachowującym go przed rozpadem.

Początkowo takie maski były wykonywane na bazie lateksu – z czasem wypartego przez silikon. Pozwoliło to na jeszcze dokładniejsze odzwierciedlenie rysów twarzy zachowując
jej każdy, nawet najdrobniejszy detal. Technika wykonywania odlewów ludzkiego ciała jest jedną z podstawowych kompetencji plastyka teatralnego, zajmującego się kostiumami
i charakteryzacją. Bez niej nie byłoby możliwe wykonanie masek i rekwizytów ściśle powiązanych z fizjonomią aktora. 

Autorskie spojrzenie na temat pozwoliło Panu Danielowi wyjść poza schemat tworzenia rekwizytów teatralnych. Maska portretowa
w rękach artysty stała się nośnikiem pamięci, początkowo służącym do zachowania wizerunku najbliższych. Wykonując odlewy na przestrzeni lat Szymański mógł nie tylko dokumentować upływający czas, ale także, w sposób symboliczny, zapisywać wybrane momenty. Jego maski stały się odrębnymi bytami, co uczyniło
go renomowanym specjalistą od werystycznych portretów stworzonych na bazie odlewów twarzy. Do artysty zaczęli zgłaszać się klienci zainteresowani pozyskaniem pamiątkowego wizerunku. Jedna z jego prac – poliuretanowa maska będąca odlewem twarzy jego córki – posłużyła do nawiązania niespodziewanej współpracy.  

To niestandardowe przeżycie zmieniło mój sposób postrzegania maski. Sam się zastanawiałem,
jak będzie to wyglądało.
Nie wiedziałem, czy jestem
w stanie podołać temu zadaniu.

Szymański dodaje, że jego rola była,
w porównaniu z całym przeszczepem, nieduża. Odnosiła się głównie do części estetycznej. Ale to ona przekonała matkę dawcy do tego, by zgodziła się na przeszczep. Z tego, co wiem, rodzina była zadowolona z faktu, że dawca mógł być pochowany z twarzą.

Mimo sukcesu całego przedsięwzięcia Pan Daniel pozostał wierny teatrowi. Udział w przeszczepie, choć był bezcennym przeżyciem, nie wpłynął
na jego dalszą ścieżkę zawodową.

Pan Daniel do nowego wyzwania podszedł
z pełnym profesjonalizmem. Zdecydował się
na kurs tanatokosmetyki i rekonstrukcji, który odbył u pierwszego w Polsce balsamisty – Ireneusza Migdała. W czasie jego trwania mógł zobaczyć
od strony praktycznej jak wygląda przygotowanie ludzkiego ciała do pochówku. Podczas warsztatów uczestnicy pracowali między innymi nad makijażem pośmiertnym. Tak bliski kontakt ze śmiercią dla wielu okazać się może traumatycznym przeżyciem, jednak – jak wspomina Pan Daniel – odnalezienie się w nowej sytuacji nie pozostawiło traumy w jego psychice.

Sytuacja niespodziewanie nabrała dynamicznego tempa. Przeszczep okazał się być nagłym wypadkiem ratującym życie biorcy. Pan Daniel w Instytucie Onkologii w Gliwicach przygotował metodą silikonową odlew twarzy jeszcze w chwili, gdy dawca był podpięty
do aparatury medycznej. Następnie, na jego bazie, wykonał maskę z tworzywa poliuretanowego. Maska odwzorowywała twarz mężczyzny, a dopełnieniem było wykonanie charakteryzacji i wykorzystanie praktycznych doświadczeń z warsztatów tanatokosmetologii. Ostatnim etapem było przyszycie przez chirurgów wykonanej przez Pana Daniel maski dawcy do jego ciała. Wszystko to,
jak wspomina Szymański, odbywało się pod niesamowitą presją czasu. 

Daniel Szymański podczas przygotowań do pracy
na sali operacyjnej.

Maska pośmiertna, czyli symboliczna rola Daniela Szymańskiego w pierwszym
w Polsce przeszczepie twarzy.

Zaufanie

Powodem, dla którego zgłoszono się do Daniela Szymańskiego był jego dotychczasowy dorobek artystyczny obejmujący niespotykane w skali kraju doświadczenie w zakresie wykonywania masek portretowych. W grę wchodził przede wszystkim materiał, z którym pracował wcześniej artysta. Poliuretan wykorzystywany przez Pana Daniela w poprzednich realizacjach był tym,
co gwarantowało uzyskanie maski najbardziej zbliżonej swoimi właściwościami do wymogów stawianych przez zespół chirurgów. Maska, która miała zostać przyszyta w miejscu twarzy dawcy,
nie mogła być zbyt sztywna, ale równocześnie powinna była wykazywać pewną plastyczność. Co ważne – jej obrzeża nie mogły być zbyt grube, aby jak najdokładniej zamaskować miejsce łączenia. Liczyła się także precyzja wykonania,
a także czas, w którym Szymański był w stanie zrealizować zlecenie.

Pracą, która przekonała nie tylko chirurgów,
ale przede wszystkim matkę dawcy
do powierzenia newralgicznego zadania Szymańskiemu, był wspominany wcześniej poliuretanowy portret jego córki. Dzięki wykorzystaniu silikonu do ciała przy zdejmowaniu formy maska stanowiła idealne odwzorowanie żywej osoby.

Wyzwanie postawione przed Szymańskim okazało się nad wyraz trudne. Wiązało się ono
ze spełnieniem określonych wymogów technicznych, pracą pod presją czasu, a także
z nieznanym dotychczas artyście środowiskiem, jakim jest sala operacyjna.

Wraz z końcem 2012 roku do Daniela Szymańskiego zgłasza się patomorfolog, kierownik Zakładu Patomorfologii i Diagnostyki Molekularnej
w Katowicach. Sprawa, z którą przychodzi, okazuje się niecodzienna – szczególnie dla plastyka teatralnego, niemającego wcześniej z branżą medyczną nic wspólnego. Patomorfolog przedstawia projekt pierwszego w Polsce przeszczepu twarzy. Termin jego wykonania
nie jest jednak określony, gdyż uzależniony jest
od pojawienia się dawcy. Spotkałem się z pewnym patomorfologiem szpitala na Ligocie, i to właśnie on wyjaśnił mi, jaki mają projekt. Był jednym
z członków zespołu przygotowującego pierwszy przeszczep twarzy w Polsce. To on nakreślił mi,
na czym mniej więcej polegałaby moja rola, czyli wykonanie maski dla dawcy. – opowiada Szymański w wywiadzie z Katarzyną Kapustą na łamach Dziennika Zachodniego

To była ta maska, którą zaprezentowano matce dawcy i ta maska przekonała ją do udzielenia zgody na przeszczep twarzy.
„Twarz i dłonie – to jedyne elementy naszego ciała przypisane tylko nam. Jest to nasz mikrokosmos – coś, co sprawia, że pośród miliardów ludzi jesteśmy indywidualni oraz jedyni w swoim rodzaju.

Wszystko ma swój czas. Ponad 30 lat doświadczeń zapisanych na twarzy Pana Daniela.

Akceptacja

Obecnie pracownia pod batutą Pana Daniela
działa jak w zegarku. Każdy dzień pracy rozpoczyna się od wspólnej kawy czy herbaty i omówienia planu dnia. W pracowni powstają piękne maski, lalki, scenografie, które cieszą i rozbudzają wyobraźnię nie tylko dzieci podczas spektakli. 

Przychodzi jednak czas, gdy kolejna osoba musi przejąć pałeczkę od mistrza – Pan Daniel pełen refleksji zmierza na zasłużoną emeryturę. 

Katarzyna Żagiell-Kubik trzyma odlew swojej twarzy, wykonany przez Daniela Szymańskiego

Każdy z nas ma jakieś wyobrażenie siebie, jako postaci, osoby. Mimo spoglądania w lustro
– nie do końca ten obraz odpowiada rzeczywistości, ponieważ widzimy się inaczej, niż widzą nas inni.
– mówi Pan Daniel.

A jak na tym etapie widzi samego siebie mistrz ludzkich twarzy? W małym warsztacie, w którym wspólnie z żoną lub w pojedynkę, przygotowuje przyszłe projekty.

Pan Daniel znakomitą część swojego zawodowego życia spędził pracując w teatrze. Jednak nie tylko tam był wierny swojej fascynacji związanej z obserwacją ludzkich oblicz. Częścią jego codzienności jest przemierzanie drogi
do pracy, która wiedzie przez centrum Katowic. Jest to świetna okazja do obserwacji otoczenia
i ludzi. Przede wszystkim ludzkich twarzy, bo jak zauważa Pan Daniel – ludzie czasami odsłaniają swoje prawdziwe oblicze, szczególnie
w momentach, kiedy nie rozmawiają i nie muszą odgrywać żadnych ról społecznych. Wówczas prawdziwe, nieskrywane emocje stają przed nami otworem. 

Daniel Szymański zostawia swoje miejsce pracy w rękach następczyni, Katarzyny Żagiell-Kubik

Zwieńczeniem naszego spotkania jest symboliczna zamiana ról, podczas której to Daniel Szymański zasiada w miejscu osoby portretowanej. Odlew jego twarzy wykonuje Pani Katarzyna Żagiell-Kubik. Już niebawem to ona przejmie stery z rąk mistrza.

W masce portretowej, która powstaje na naszych oczach, zapisane jest ponad 30 lat doświadczeń, ciężkiej pracy, wzlotów i upadków, wzruszeń oraz radości. To świadectwo obecności mistrza
w pracowni. Przez cały ten czas przyświecała
mu myśl, której pozostał wierny. 

Karol Gruszka – koncepcja, zdjęcia

Anna Haczek-Tenizbajew – koncepcja,
grafika, skład, korekta

Julia Karasiewicz – koncepcja,
zdjęcia, montaż, tekst, korekta

Tomasz Kazanecki – koncepcja,
koordynacja, tekst

Dziękujemy za współpracę
Śląskiemu Teatrowi Lalki i Aktora Ateneum w Katowicach oraz wszystkim obecnym
w pracowni. 

Dziękujemy Katarzynie Żagiell-Kubik
za pomoc w realizacji nagrań i za udział
w procesie tworzenia gipsowych odlewów. 

Dziękujemy Danielowi Szymańskiemu
za poświęcony czas, cierpliwość, zaangażowanie
i odkrycie przed nami tajemnic pracowni.

Realizacja
Podziękowania

Pełny ekran